sobota, 1 grudnia 2012

04.


Hej! :) Tak więc ostatkami sił napisałam ten rozdział i szczerze? Nie jestem z niego zadowolona. Zawaliłam go totalnie. Ale ocena pozostawiam wam! Proszę o szczerą opinie, ale oczywiście nie mam zamiaru czytać i tolerować komentarzy typu " zjebane opowiadanie bo o Larry'm " . Tak więc, jeśli Ci przeszkadza, że to opowiadanie o Larry'm, to grzecznie Cię proszę o opuszczenie tego bloga :) Co by tu jeszcze napisać.... No nic.. To chyba wszystko. Tak więc miłego czytania, i do następnego! Xx

PS. za jakiekolwiek błędy, i niedociągnięcia przepraszam!

***

Stałem na jakieś skale. Wokół mnie była woda. Żadnej żywej duszy. Nagle poczułem czyjąś dłoń na ramieniu. Obróciłem się, i ujrzałem jego. Mojego anioła.
-Loueh... - szepnąłem cicho, delikatnie przejeżdżając dłonią po jego chłodnym policzku. Nagle woda zmieniła się w chodnik, wokół nas zaczęły pojawiać się różne budynki. Poczułem jak ktoś łapie mnie za ramię, i gwałtownie przyciska do ściany. Spojrzałem w kierunku Louis'ego. Jakiś dwóch napakowanych typów ciągnęło go do czarnej furgonetki.
- Louis! - krzyczałem. Próbowałem wyrwać się z uścisku tajemniczego mężczyzny. Na próżno. Poczułem silny ból w okolicy brzucha, po czym upadłem na ziemie.
- Ostrzegałem Cię, Harry - szepnął mężczyzna. Zaśmiał się chamsko, i odszedł, zostawiając mnie samego. 
- Zostawcie go! Błagam! Weźcie mnie! ... Błagam....

*Oczami Harry'ego*

- Harry... Hazz.. Harry, obudź się! - do moich uszu dobiegł okrzyk jakieś dziewczyny.

Otworzyłem oczy, i gwałtownie się podniosłem. Mój oddech był płytki, a serce uderzało dwa razy szybciej. Rozejrzałem się wokół siebie, ale jedyną osobą jaką ujrzałem była zaniepokojona Taylor.

- Tay, Taylor.. Por-porwali Go.. - wypowiedziałem cicho, łkając.

Poczułem jak dziewczyna tuli mnie do siebie.- Kogo?

- Louis'ego.. Porwali, Zabrali M-mojego Louis'ego.. - wtuliłem się bardziej w blondynkę.

- Shhhh, Harry... To był tylko sen. - szeptała cicho, próbując mnie uspokoić.

Skoro był to tylko sen, to w tedy był jednym z najgorszych. Nadal miałem przed sobą obraz, jak zabierali Louis'ego do tej furgonetki.

- Tay, jedziemy, teraz..  - odparłem, a raczej rozkazałem, patrząc błagająco na Taylor - Muszę już tam być... Chcę zobaczyć mojego Boo Bear'a.. Tay, proszę. - ostatnie zdanie wyszeptałem ledwo słyszalnie.

*Koniec perspektywy*

Kiedy Harry wyszeptał ostatnie zdanie, w Taylor coś pękło, i jej policzki ozdobiły słone krople. Cierpiała razem z Harrym. Szybko otarła łzy z e swoich policzków, po czym wstała z łóżka.

- Harry, pierw się umyj. - wyszeptała cicho - I zjedz śnia..

- Nie! - warknął Harry, przerywając dziewczynie w połowie zdania. - Śniadanie zjem w domu..  - podniósł wzrok na blondynkę - Taylor, proszę! Zawieź mnie do tego pieprzonego Holmes Chapel!

Harry popadł w histerie. Chciał jak najszybciej znaleźć się w rodzinnym mieście. Zrezygnowana Taylor spakowała przyjaciela w małą walizkę, po czym oznajmiła Harry'emu że mogą jechać.

~*~

Po prawie trzech godzinach jazdy, Harry i Taylor byli już pod rodzinnym domem Loczka.

- Harry.. Wstawaj.. Już jesteśmy. - szepnęła cicho blondynka, delikatnie potrząsając chłopakiem.

Harry delikatnie otworzył powieki, po czym przeciągnął się na fotelu pasażera. Kiedy zauważył, że jest pod swoim domem, w mgnieniu oka znalazł się pod drzwiami. Delikatnie zapukał. Kiedy drzwi się uchyliły, zobaczył swoją siostrę, Gemme.

- Ha-harry!? Co ty.. Jak ty.. Boże, Harry. - Gemmie odjęło mowę, kiedy zobaczyła swojego brata pod drzwiami. Od razu przygarnęła go do siebie, a jej policzki ozdobiły pojedyncze łzy. - Harry, Hazz, Harreh, braciszku.. - szeptała Gem, nadal nie wierząc, że trzyma w ramionach swojego jedynego brata, którego nie widziała prawie dwa lata.

Harry umocnił uścisk, przyłączając się do Gem, i jego policzki także ozdobiły słone kropelki. - Gem, Gemma.. 

Całej scenie przyglądała się Taylor. Kiedy podeszła bliżej, usłyszała radosny okrzyk Gemmy. - Taylor!

Po chwili dziewczyny stały po środku ogródka w mocnym uścisku. Taylor była także przyjaciółką Gemmy. 

Kiedy cała trójka się przywitała, Harry wszedł powoli do domu, a za Nim szły dziewczyny, zawzięcie o czymś rozmawiając. Kiedy przekroczył próg salonu, ujrzał swoją rodzicielkę, która siedziała na sofie, z filiżanką herbaty i... Płakała.

- Mamo.. - szepnął cicho Harry. Kiedy Anne się obróciła, i ujrzała swojego syna, nie zważąjąc, że właśnie upuściła filiżankę, zerwała się szybko z miejsca, i w mgnieniu oka podbiegła do Harry'ego i utuliła go.

- Boże, Harry, Hazzuś.. Mój mały Curly'uś. - szeptała Anne, głaszcząc dłonią loki Harry'ego. - Moje kochane słoneczko.

Harry delikatnie uwolnił się z uścisku swojej Mamy. - No chyba już nie taki mały. - odparł Styles, cicho się śmiejąc.

- Dzień Dobry, proszę Pani. - szepnęła cicho Taylor, podchodząc do Anne.

- Witaj moje dziecko. - oznajmiła Mama Loczka, tuląc do siebie Tay. - Dziękuję że przywiozłaś tu Harry'ego. - wyszeptała cicho kobieta, żeby usłyszała to tylko blondynka.

- Mamo.. Czy Louis.. Czy on mieszka tam gdzie zawsze mieszkał? - zapytał cicho Harry, bojąc się, co odpowie jego rodzicielka.

Anne westchnęła cicho. - Nie.. Wiesz Harry, Jay.. Ona.. Ona nie żyje.

Harry'emu odjęło mowę. Nie mógł uwierzyć w to co właśnie oznajmiła Anne. 

- Przeholowała z alkoholem. Louis mieszka teraz z takim Niall'em, pamiętasz go? Taki mały blondynek. Masz. - podała mu kartkę. - Pod tym adresem mieszka teraz Louis.

Wdech. Wydech. Harry właśnie trzymał kartkę z adresem, gdzie mieszkała miłość jego życia.

- Mamo, czy ja.. - szepnął cicho Harry, patrząc raz to na kartkę raz to na swoją Mamę.

- Idź, Harry. Idź. - oznajmiła Anne z uśmiechem. - Jeśli jesteś gotowy, to idź.

Harry jedynie ucałował Mame, Gem i Tay, i wyszedł. Bał się. Cholernie się bał. Nie wiedział jak się zachować. A co jeśli Niall jest chłopakiem Louis'ego? Harry jedynie uderzył się w czoło. Po niecałych dziesięciu minutach stał już pod drzwiami domu w którym mieszkał Louis. Wdech. Wydech. Delikatnie zapukał. Cisza. Powtórzył czynność. Cisza. Zrezygnowany Harry odwrócił się na pięcie, i zaczął zmierzać w kierunku domu, kiedy usłyszał jak drzwi się uchylają.

- H-Harreh?.. - do uszu Harry'ego dotarł ten głos. Anielski głos. Jego głos.

Harry odwrócił się w stronę chłopaka i cicho szepnął. - Cześć Loueh..

Louis jedyne co zrobił to przybiegł do Harry'ego, po czym rzucił się na Niego oplatając nogami jego biodra, a ramionami jego szyje. Harry obrócił się wokół własnej osi kilka razy, po czym odstawił delikatnie Louis'ego. 

- Harry... Harry... Harreh.. - szeptał cicho Louis, delikatnie dotykając dłońmi policzki Loczka.

Pod wpływem emocji Harry gwałtownie wpił się w wargi Louis'ego. Nie wiedział, że tym pocałunkiem właśnie spełniał jedna z największych marzeń Tomlinsona. Delikatnie przejechał językiem po dolnej wardze Boo Bear'a, po czym zaczął namiętną wargę o dominację.

Po długiej chwili namiętności, oderwali się od siebie, delikatnie stykając się czołami, i wpatrując się w swoje tęczówki.

- Kocham Cię.. Loueh. - wyszeptał Harry, wycierając delikatnie obuszkiem kciuka łzy z policzków Louis'ego.

- Ja Ciebie też... Harreh. - odpowiedział Loueh. Jego dolna warga delikatnie zadrżała, a z jego oczu zaczęły spływać pojedyncze łzy.

Właśnie otrzymał najlepszy prezent urodzinowy- Odzyskał Harry'ego.

3 komentarze:

  1. Cudowne <3333 Mam nadzieję, ze sen Harrego się nie spełni. Masz talent dziewczyno xxx czekam na następny *___*
    @_Just_Smile_98

    OdpowiedzUsuń
  2. iiewkhfncewkrjnsfvijqewnqfdowovshdlnwepfvewpnvk *__________________________* Sorry za spam, ale brak mi słów!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezuuu *.* <33

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy