niedziela, 25 listopada 2012

03.

Dodaje już nowy rozdział. Wiecie, zostawiam was na tydzień, więc zdecydowałam że dwa rozdziały jednocześnie dodane powinny być dobrą rekompensatą. Ogólnie to trochę mi smutno, bo drugi rozdział skomentowała TYLKO jedna osoba. Więc mam cichutką nadzieję, że ten rozdział będziecie komentowali, i że wam się troszeczkę spodoba. Więc, miłego czytania i do zobaczenia 1 grudnia!

_____


Kiedy Harry przeczytał mail'a od tajemniczego anonima, jego serce zaczęło bić szybciej. W jego umyśle zaczęły pojawiać się czarne scenariusze. Zaczął bać się o Louis'ego. Chciał teraz się spakować i pojechać do Holmes Chapel, ale jakaś tam cząstka powstrzymywała go. Odłożył laptopa, zeskoczył z łóżka i zbiegł szybko na dół. Podniósł swój telefon, żeby zobaczyć czy działa. Kiedy ekran telefonu się zaświecił, dając znać że działa, Harry pospiesznie zadzwonił do swojej rodzicielki.

-Halo?

-Mamo.. Mamo, czy.. Czy Louis jest jeszcze u Ciebie?

Anne cicho westchnęła, po czym odpowiedziała- Nie. Wyszedł kilka minut temu.. Harry, ja chce Cię przeprosić, nie powinnam..

- Dobrze, Mamo.. Nic się nie stało. Możesz wysłać mi sms-em jego numer? To ważne! - mówił szybko Harry, denerwując się co raz bardziej, że Louis'emu mogło coś się stać.

- Numer Louis'ego? A po co..

- Nie pytaj - przerwał Harry - powiem Ci później, ale proszę, wyślij mi jego numer.

- Dobrze, zaraz Ci wyślę.

Harry automatycznie się rozłączył, i z niecierpliwością czekał na sms z numerem Tommo. Nie minęło 30 sekund, a telefon dał znać o nowej wiadomości. Curly pospiesznie odczytał sms, po czym szybko połączył z numerem który wysłała mu Mama. 

Kiedy Harry usłyszał pierwszy sygnał, przełknął ślinę, a w brzuchu zaczęły szaleć motyle. Drugi sygnał. Trzeci. Czwarty.

- Dajesz Louis, odbierz! - krzyknął zdenerwowany Harry, kiedy już po szóstym sygnale nikt nie odbierał. Siódmy. Ósmy.

Cześć, tu Louis! Niestety nie mogę teraz odebrać. Po sygnale zostaw wiadomość, a na pewno oddzwonię!

Harry postanowił zadzwonić ponownie. Pierwszy sygnał. Drugi. Trzeci..

- Halo?

Harry oniemiał. Zdenerwował się. Ale postanowił być silny. W ostatniej chwili odezwał się.

- Lou.. Cz-cześć.

- Harreh!? - w głosie było można usłyszeć zaszokowanie - Co.. Ale jak.. Skąd ty..

- Mama mi podała Twój numer. A teraz mnie posłuchaj, Louis.. Chodzi o to że.. Że prawdopodobnie grozi Ci niebezpieczeństwo..

- Co!? Ale jakie niebezpieczeństwo !? O czym Ty mówisz Harry?

Harry głośno westchnął. Sam nie wiedział o co tak naprawdę chodzi. Postanowił wytłumaczyć Louis'emu to tak, jak on to zrozumiał.

- No bo.. dziś.. Przed chwilą dostałem.. Dostałem dziwnego Maila o treści "Lepiej się pospiesz, jeśli jeszcze kiedykolwiek chcesz zobaczyć swojego Louis'ego" .. I dlatego dzwonie do Ciebie, bo.. Bo ja się o Ciebie martwię, Loueh.

Kiedy Harry wypowiedział ostatnie zdanie, Louis o mało co się nie rozkleił. Poczuł takie przyjemne ciepełko w serduszku. 

- Martwisz się... O-o mnie? 
- Tak.. Loueh, ja.. Ja przepraszam, że ja w tedy tak ... Tak nagle się wyprowadziłem, I..

- Shhh , Harreh - przerwał Harry'emu, Tomlinson, po czym wyszeptał do słuchawki - Nic się nie stało.. 

Harry odetchnął z ulgą. Myślał, że Louis zacznie go wyzywać od najgorszych przyjaciół, debili, ciołków, pedałów, ciot.. Widać, Taylor miała racje. Nie wszystko musi kończyć się bez happy end'u.

- Harry.. Przyjedziesz do Holmes Chapel na święta? - delikatny głos Louis'ego wyrwał Harry'ego z rozmyśleń. Chłopak nie wiedział co odpowiedzieć. Chciał, oczywiście że chciał, ale... Bał się. Bał się spojrzeć Louis'emu w oczy.

W tym samym czasie Louis czekał na odpowiedź. Miał cichutką nadzieje, że Harry odpowie twierdząco na jego pytanie. Że będzie miał okazję zobaczyć jego twarz, jego zielone tęczówki, które kochał. Jego szczery uśmiech, który powodował że serce Louis'ego aż krzyczało ze szczęścia. Tak. Louis kochał Harry'ego. Nie jak przyjaciela, czy brata. Kochał go jak chłopak kocham dziewczynę,lecz w ich przypadku było inaczej. Kochał go jak chłopak chłopaka. Jak matka syna. Jak ojciec córkę. Jak mąż żonę. Kochał go bezgranicznie. Jego przemyślenia przerwał głos chłopaka po drugiej stronie słuchawki.

- Loueh, ja.. - usłyszał jak głos Harry'ego się zawiesił - J-ja nie wiem.. 

Louis spodziewał się takiej odpowiedzi. Wiedział, że Harry nie jest gotowy. Westchnął cicho, z nutką zawodu.

- Dobrze, Hazz.. Rozumiem. Ale mam nadzieję że.. Że się kiedyś spotka..

- Tak! - odkrzyknął Harry, ale po chwili puknął się w czoło, kiedy zorientował się co powiedział. - Um, to znaczy... Kiedyś na pewno. 
- Dobrze, rozumiem.. Tak więc.. D-do zob.. Do widzenia Harreh.

Odparł cicho Louis, a kiedy usłyszał odpowiedź od strony Loczka, rozłączył się. Z jego oczu zaczęły spływać łzy. Słyszał Go. Słyszał Harry'ego. Słyszał ten głos, który tak bardzo kochał. Wtulił twarz bardziej w szalik i zaczął powoli podążać w stronę domu. Louis zaciągnął się zapachem szalika, albowiem szalik należał właśnie do Harry'ego. Dostał go, kiedy Harry znalazł go samego w parku, zmoczonego do suchej nitki. 

~*~

(Wspomnienie oczami Louisa)

To znowu się stało. Mama znów się upiła. Miałem dosyć. Zbiegłem z góry, założyłem buty, narzuciłem kurtkę skórzaną i wybiegłem z domu. Brakowało mi moich sióstr. Bliźniaczki i Fizzy zginęły rok temu w wypadku samolotowym, a Lottie mieszka z babcią w Australii. Ja zostałem z Mamą. Chciałem wyjechać razem z Lottie do babci, ale w Holmes jest coś, a raczej ktoś, kogo za żadne skarby nie mógłbym zostawić. Harry. Nie wytrzymałbym bez niego. Był dla mnie kimś bardzo ważnym. Ważniejszym nawet od mojej Matki. Kochałem go. 

Nogi zaprowadziły mnie do placu zabaw. Na tym placu poznałem Harry'ego. Po części chciałbym, żeby to się nigdy nie zdarzyło. Czemu? Otóż.. Zakochałem się w Harry'm. Trzy lata temu. Kocham jego zielone oczy, w które mógłbym patrzeć do końca mych dni. Kocham jego śmiech, który mógłbym słuchać godzinami. Kocham jego głos, który jest dla mnie jak kołysanka. Kocham jego dotyk, który mnie uzależnia, i powoduje u mnie dreszcze. Kocham jego, całego.

Usiadłem na naszej ławce, po czym skuliłem się, i zacząłem płakać. Ta cała sytuacja, to że moja Matka pije, to że.. To że Harry nigdy nie będzie mój.. Przerastało mnie to. Nagle poczułem pojedyncze krople na dłoniach, a potem co raz więcej i więcej, aż rozpadało się na dobre. Mimo to zostałem na ławce. Bynajmniej deszcz zamaskuje moje łzy. Łzy smutku, cierpienia, rozczarowania. Poczułem czyjąś dłoń na moich plecach. Znałem ten dotyk. Nikt inny nie powodował u mnie motylków w brzuchu.

- Loueh.. LouLou.. Misiu..

Nie wytrzymałem. Rozpłakałem się w tedy jak małe dziecko. Nienawidziłem, jak tak do mnie mówił,bo w tedy dochodziło do mnie, że nigdy nie będzie mówił do  mnie tych słów z miłością.
To rozpierdalało mnie od środka. Nagle poczułem jak Harry owija moją szyje czymś ciepłym. Podniosłem lekko wzrok i ujrzałem szalik, który podarowałem mu na  jego urodziny  10 urodziny. Kiedy patrzałem tak na szal, Harry usiadł obok mnie i przygarnął mnie do siebie. Oh, Harry, gdybyś tylko wiedział, ile dla mnie znaczysz.

~*~

Na samo wspomnienie, na twarzy Lou pojawił się uśmiech. Uczucie, którym darzył tego słodkiego Loczka nie przeminęło, lecz się pogłębiło, kiedy usłyszał jego głos w słuchawce.

Kiedy Tomlinson przekroczył próg domu, poczuł zapach świeżo usmażonych naleśników. Zdjął płaszcz, buty i podążył w stronę kuchni. Zastał tam swojego kumpla a zaraz współlokatora-Nialla Horana. 

- Część, Koniczynko - przywitał się z Horanem.

- O, cześć, Loui! Jak Tam?

- A dobrze, a.. A nawet lepiej - na twarzy Louis pojawił się szeroki uśmiech.

- O, a to dlaczego? Niech zgadnę! Poznałeś jakiegoś nowego chłopaka!

- Lepiej.. Rozmawiałem z Harry'm.

- Harry'm? - zdziwił się Niall - TYM Harry'm?

Louis pokiwał twierdząco głową. - Tak. TYM Harry"m. Nadal ma tą chrypkę, gdy mówi. Nie mogę uwierzyć, że.. Że słyszałem jego głos. Po 5 latach. 

Niall przytulił Louisa, po czym z radością odparł. - to świetnie! Cieszę się razem z tobą, Louis!

Podczas gdy Louis opowiadał Niall'emu o rozmowie, Harry nerwowo chodził po pokoju, czekając aż Taylor przyjdzie do niego. Nagle usłyszał jak ktoś wchodzi do domu, i zmierza do jego pokoju. Po chwili drzwi się uchyliły, a w nich stał Taylor próbując złapać oddech.

- Przybiegłam.Najszybciej. Jak. Potrafiłam - wydyszała cicho dziewczyna, opierając się plecami o framugę drzwi regulując oddech. - co się stało?

Harry, patrząc na Taylor, z szerokim uśmiechem odpowiedział. - Rozmawiałem z Louis'm.

- Co?? - krzyknęła cicho blondynka. - Z Louis'm ? Tym Louis'm?

Harry w odpowiedzi twierdząco poruszył głową. - Rozmawiałem z Nim. Pytał się czy przyjadę.

- Boże, Harry! Nawet nie wiesz jak.. Jestem z Ciebie dumna! - krzyknęła uradowana Taylor, tuląc do siebie Loczka. - On się Ciebie spytał, a ty odpowiedziałeś...?

- Że nie wiem. - Tay spojrzała na chłopaka jak na ducha. - no co?

- Harry, ale z Ciebie ciemnota! - dziewczyna wykonałam tzw. Facepalm'a - Skoro, on się Ciebie pytał czy przyjedziesz, oznacza to że nie jest zły..

- Tay, ale ja wiem co to oznacza! Ale po prostu.. Nie jestem gotowy.. Spojrzeć mu w oczy po tym wszystkim..

- Hazz, rozumiem, ale.. - nagle dziewczyna przerwała, kiedy spojrzała na rękawy bluzki Harry'ego przy jego nadgarstkach. - Jezus Maria! Harry, Ty.. Krwawisz.. - wyszeptała cicho blondynka, pokazując na czerwone plamy.

Harry cicho przeklnął pod nosem. Całkowicie zapomniał o sznytach. Taylor pociągnęła Stylesa za ramie, w kierunku łazienki, po czym ustawiła nadgarstki chłopaka nad zlewem i podwinęła rękawy.

- Boże święty! Haroldzie Edwardzie Stylesie, czy tobie się Już całkowicie  w dupie poprzewracało!?

Harry jedynie zacisnął powieki. Pozwolił pojedynczym łzą ozdobić jego policzki. Spomiędzy jego warg wydobyło się ciche 'przepraszam'.

Taylor jedynie cicho westchnęła, po czym odparła - Dobrze Harry, już nie płacz. - przytuliła go. - Nic się nie stało, ale obiecaj mi jedno. Już nigdy więcej nie będziesz się okaleczał.

- Obiecuje. - szepnął cicho Harry. - Tay?

Blondynka skierowała wzrok na Harry'ego. - Tak?

- Pojedziesz ze mną jutro do Holmes Chapel?

- Oczywiście, Harreh.. Mogę iść nawet z Tobą do Louis'ego, jeśli będziesz chciał.

- Nie, do Louis'ego pójdę sam. Wystarczy, jak pojedziesz ze mną do Chapel.

- Oczywiście. Wiesz, że zawsze Ci pomogę. - oznajmiła Taylor, tuląc ponownie Loczka do siebie.

- Dziękuje Taylor. Jesteś najlepszą przyjaciółką.. Pod słońcem. - odparł Harry, wtulając się bardziej w przyjaciółkę.

Harry był już pewny swojej decyzji. Chciał pojechać do Holmes. Zobaczyć Mamę, Gemmę.. a przede wszystkich Louis'ego - miłość jego życia.

2 komentarze:

  1. to jest piękne. uwielbiam jak piszesz. masz talent i... dziękuję, za to co piszesz. to naprawdę potrafi podnieść na duchu. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Super opowiadanie. podoba mi się Twój styl pisania. I to jak mówią o swoich uczuciach jest piękne <3333
    CZekam na nastepny
    @_Just_Smile_98

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy