Witajcie! Przybywam do Was z drugim już rozdziałem. Według mnie wyszedł... Jakiś taki... Nudny? Tak, to dobre określenie. Po prostu bardzo trudno mi się go pisało. Mam nadzieję że chociażby Was zaciekawi. Jeśli są jakiekolwiek błędy, niedociągnięcia, powtórki to przepraszam. Oczywiście możecie w komentarzach pisać, jeśli zauważyliście jakieś błędy. I chcę Was poinformować że rozdziały będę się pokazywać co sobota. Przepraszam, ale mój stan psychiczny nie pozwala na częstsze dodawanie rozdziałów. Przechodzę właśnie trudny okres w moim życiu. I jeśli kogoś zwiodłam tą wiadomością, to z góry naprawdę przepraszam. Tak więc, życzę miłego czytania i bardzo Was proszę, komentujcie. Do następnego, Słoneczka!
_____
"Harry nie rozumiał o co chodzi. Myślał, że to Gemma chce z nim rozmawiać, ale mylił się. W
słuchawce usłyszał ten głos. Głos Louisa.
- Harreh..."
Harry'emu odjęło mowę. Przez moment zapomniał jak się mówi.
- Harreh... Hazz... J-Jesteś tam?
Nie wiedział co odpowiedzieć. Rozłączył się. Stchórzył. Zacisnął dłoń na telefonie, a z jego oczu zaczęły spływać łzy. To było dla niego za dużo. Te wszystkie wspomnienia, uczucia wróciły. Harry oparł się plecami o ścianę, zjechał powoli w dół i skulił się cicho łkając. Przed chwilą usłyszał jego głos. Nadal był taki anielski. Taki łagodny. Pod wpływem emocji, Harry rzucił telefonem o ścianę, kiedy po raz trzeci dał o sobie znać, że ktoś dzwoni.
W tej chwili nienawidził siebie. Miał możliwość porozmawiania z Louis'm, ale jej nie wykorzystał. Po prostu stchórzył. Zachował się jak ostatni tchórz.
Harry poszedł do swojego pokoju, żeby pogrążyć się w fali rozpaczy. Kiedy już przekroczył próg swojego azylu, postanowił wyładować emocje pisząc notkę na blogu. Wziął swojego laptopa, i zaczął pisać.
Londyn, 23.12.2012
Słyszałem jego głos. Przez 10 sekund. Boże... Czemu ja jestem takim tchórzem?
Miałem... Miałem możliwość porozmawiania z nim, ale ja.. Stchórzyłem.
Louis, przepraszam.
Tęsknie za Tobą i... I ja... Kocham Cię, Louis.
Opublikował wpis, odłożył laptopa i opadł na poduszkę, głośno łkając.
- Styles, ty pierdolony tchórzu!
Krzyczał. Wrzeszczał. Rozładowywał emocje. Nie zauważył nawet, jak Taylor weszła do jego domu i przyglądała się, jak jej przyjaciel cierpi. Dziewczyna podeszła na łózka, po czym usiadła obok Harry'ego.
- Harry, Hazz... Co się stało? - zapytała cicho dziewczyna.
- Dz-dzwon-nił. Słysz-szałem j-jego g-głos-s... - odpowiedział ledwo słyszalnie chłopak, łkając co raz bardziej.
- Kogo?
- Lo-louis'ego.
Na twarzy Taylor pojawiło się zdziwienie. Nie wiedziała co teraz odpowiedzieć. Jedyne co mogła zrobić, to przygarnąć Loczka do siebie i dać mu wypłakać się w ramię.
- Tay, a wiesz co jest naj-najgorsze? - odparł cichutko Harry, podnosząc wzrok na przyjaciółkę - Że stchórzyłem. Miałem możliwość porozmawiania z Nim, wyjaśnienia, a ja.. - przerwał na chwilę, żeby zaczerpnąć powietrza- ..się rozłączyłem. Tay, powiedz mi, czemu ja jestem takim debilem?
- Shhh.. Harreh, nie jes...
- Nie mów do mnie 'Harreh' ! - krzyknął,przerywając Taylor w połowie zdania- Proszę... Proszę, nie mów - ostatnie słowa wyszeptał ledwo słyszalnie.
- Harry, nie jesteś debilem, rozumiesz?
- Jestem! Jestem największym debilem! Miałem możliwość poro..
- Harry, uspokój się, do jasnej cholery! Nie jesteś debilem! - odparła głośno Tay, po czym spokojniejszym tonem odparła- Ja Cię w 100% rozumiem.. Nie byłeś gotowy na rozmowę z nim... Twoja Matka postąpiła nie właściwie... Pierw powinna się Ciebie zapytać czy jesteś gotowy do rozmowy z nim.
- Powinna, Nie powinna... To nie ważne! Ważne, że to ja nie wykorzystałem możliwości porozmawiania z nim. A co jeśli pomyślał, że nie chce z nim rozmawiać, bo go nienawidzę? I już nie chce mnie widzieć?
- Wiesz? Powinni na Ciebie mówić Harry " wszystko widzi w czarnych kolorach" Styles - stwierdziła Taylor, cicho się śmiejąc- Harry, ja na twoim miejscu teraz bym się pakowała, i jechała do Holmes Chapel.
- Pojedziesz ze mn..
Wtedy Harry'emu przerwał cichy dźwięk w laptopie, dając znak, że ktoś skomentował jego post. Spoglądnął na ekran urządzenia, i zaczął czytać.
Anonim napisał:
Nie jesteś głupcem. Wiem jak się czujesz. Ja TEŻ kiedyś straciłem przyjaciela, Harry...
- Kim ty do Cholery jesteś! ?- krzyknął Harry, zwalając laptopa z łóżka.
Harry... Kto, Kim jest?
Styles przeklnął pod nosem. Nie chciał, żeby Taylor się dowiedziała o tajemniczym Anonimie. I tak dziewczyna miała za dużo problemów. Ale było już za późno. Opowiedział jej wszystko, począwszy od wczorajszego komentarza tajemniczej osoby. Jego stan psychiczny pogorszył się o całe 100 procent. Miał dosyć. Dosyć wszystkiego.
- Tay, proszę.. możesz zostawić mnie samego? - szepnął cicho Harry, lekko upadając na poduszkę - Błagam.
Dziewczyna nic nie odpowiedziała. Jedynie uśmiechnęła się blado, ucałowała czoło przyjaciela i wyszła, zostawiając Harry'ego samego.
Kiedy Taylor wyszła, Harry sięgnął ręką za łóżko, i wyjął swoją drugą 'przyjaciółkę' - żyletkę. Styles zaczął się ciąć równo rok temu. Przerastało go to wszystko. Miał ochotę umrzeć, ale bał się cokolwiek zrobić w tym kierunku.
Pierwsza sznyta. Druga. Trzecia. Czwarta... Dwudziesta. Równo dwadzieścia cięć. Jedna po drugiej. Ulżyło mu. Zdecydowanie. Przypomniał sobie dzień, kiedy odkrył, że Louis się tnie.
~*~
Harry spacerował sobie po uliczkach Holmes Chapel. Chciał się odstresować przed egzaminami. Jutro były egzaminy do szkoły muzycznej. Marzeniem Harry'ego było, zdanie egzaminów, i uczęszczanie do wymarzonej szkoły.
Curly postanowił odwiedzić swojego przyjaciela - Louis'ego. Po pięciu minutach stał już pod drzwiami domu Tomlinsonów. Zapukał. Odpowiedziała mu cisza. Powtórzył czynność. Cisza. Harry doskonale wiedział gdzie Mama Louis'ego chowała klucz. Ukucnął, podniósł wycieraczkę, i delikatnie uchylił jedną z desek. Bingo. Klucz leżał na dnie nie wielkiej dziury pod deskami werandy.
Harry wziął klucz, włozył do zamka i przekręcił.
- Loueh? Pani Tomlinson? - szepnął cicho Styles, by się upewnić czy ktokolwiek jest. Po raz trzeci odpowiedziała mu cisza. Zaniepokojony Harry wszedł w głąb holu, i zamknął cicho drzwi. Podążył do salonu, żeby zobaczyć czy ktoś tam jest, kiedy nagle usłyszał głośny huk dochodzący z gary. Pospiesznie pobiegł tam, po czym zaczął otwierać wszystkie drzwi, żeby zobaczyć co się stało. Kiedy uchylił ostatnie drzwi, obraz jako tam zastał sprawił, że z z jego ust wydostał się cichy pisk. Pokój jego przyjaciela przypominał rudele. Szafa otwarta, a z niej porozrzucane wszystkie rzeczy, polka przewrócona, lustro stłuczone.. a po środku tego bałaganu skulony Louis. Harry w mgnieniu oka znalazł się przy nim.
- Lou.. Loueh.. - szepnął cicho Styles, tuląc do siebie przyjaciela.
Louis odpowiedział mu jedynie szlochnięciem. Dla otuchy, Harry zaczął delikatnie masować plecy Tomlinsona swoją dłonią. Kiedy Loczek złapał Louis'ego za jeden nadgarstek, automatycznie Tommo wyrwał się z objęć Harry'ego.
- Louis, pokaż mi nadgars..
- Nie! - krzyknął - Nie, Nie, Nie! Zostaw mnie! Po co tu przyszedłeś!? - spojrzał na Harry'ego - Wyjdź, Zostaw.. - wyszeptał cicho, chowając twarz w zagłębiu kolan.
Harry nie poddał się tak łatwo. Siłą wziął Louisa za nadgarstki. Chłopak krzyczał, wyrywał się, ale to nic nie zdziałało. Trzymając nadgarstki Lou, Harry podwinął rękawy jego bluzki. Oniemiał. Nadgarstki Loueha były całe w dość głębokich cięciach. Kiedy Harry zwolnił uścisk, Louis gwałtownie wyrwał nadgarstki z dłoni Stylesa.
- Loueh.. LouLou.. Louis'sulku.. Miśku... Czemu?
Louis nie odpowiedział, tylko zaczął głośniej płakać. Harry przygarnął go do siebie, po czym ucałowawszy delikatnie czubek głowy przyjaciela cicho szepnął.
- Spokojnie, Skarbie.. Nie musisz mówić. Nie zostawię Cię. Będę tu z tobą, Loueh.. Będę przy tobie zawsze..
~*~
Harry nie dotrzymał tajemnicy. Zostawił Loui'ego. Ale nadal gnębiło go jedno pytanie- Czemu Louis się okaleczał?
Nagle Curly usłyszał dźwięk, który informował go o nowym e-mailu. Mimo, że trzęsły mu się ręce, wziął laptopa na kolana i odczytał wiadomość.
Od: nieznajomy12@gmail.com
Lepiej się pospiesz, jeśli chcesz jeszcze kiedykolwiek zobaczyć swojego Louis'ego. Xx
Jejku genialne :D Super rozdział. Chcę wiecej. Czekam z niecierpliwością na nexta.
OdpowiedzUsuńGłupi Styles,niech pakuje walizki i wraca do Holmes Chapel.
Ten anonim jest niepokojący.
Pozdrawiam
@_Just_Smile_98