środa, 2 stycznia 2013

01 części II.

A/N: Przepraszam za błędy, problemy z czcionką, duże przerwy pomiędzy zdaniami itp. Ale dodaje notke z telefonu. Enjoy.

***
8 dni, 10 godzin, 12 minut.

Siedziałem po turecku na miękkim dywanie w salonie, opierając się o jasno kremową sofę. W jednej dłoni trzymałem kubek z już zimną herbatą, a w drugiej zgniatałem kartkę, na której widniała kolejna wiadomość dotycząca sprawy porwania Harry'ego.

Pamiętaj, żadnych glin. Chyba, że chcesz, żeby twojemu loczkowi stała się krzywda.

A.

Łzy swobodnie spływały po moich bladych policzkach. Zgniotłem ciemną kartkę, i wrzuciłem ją do ognia palącego się w kominku. Obserwowałem, jak cienka warstwa papieru powoli płonie. Moją dotychczasową czynność przerwał dzwonek do drzwi. Cicho westchnąłem, po czym odłożywszy kubek z herbatą na stół podszedłem do drzwi i lekko je uchyliłem. Może to się wydać trochę głupie, ale miałem cichą nadzieje, że kiedy otworze drzwi, ujrze te bujne loki, uśmiechniętą twarz i te szmaragdowe oczy, które uwielbiałem. Niestety zamiast bujnych loków i zielonych tęczówek, spostrzegłem blond włosy i ciemno niebieskie oczy.

- Hej Louis.. - przywitała mnie cicho Taylor, delikatnie mnie do siebie tuląc. Nie wytrzymałem-zacisnąłem mocniej dłonie na jasnym swetrze dziewczyny i rozpłakałem się jak małe dziecko.

- Tay-taylor, ja ju-uż nie wy-wytrzym-muje bez nieg-go.. - wydukałem, cicho szlochając. - Ja chce g-go odzyskać. Ja chcę mojego Harry-rry'ego..

- Shhh, Lou.. Już spokojnie. Odzyskasz go, spokojnie. Na pewne go odzyskasz. - uspokajała mnie Taylor. - Louis, wejdźmy do środka.

Oderwałem się delikatnie od blondynki i gestem ręki zaprosiłem ją do środka. Kiedy zdjęla swój płaszcz i obuwie, po czym skierowała się do salonu i usiadła na sofie. Ja zacząłem podążać ku kuchni, w celu przygotowania herbaty dla Taylor, ale ona zaprotestowała, i 'rozkazała' mi usiąść obok siebie.

- Czy ten cały.. 'A' pisał coś do Ciebie? - zapytała cicho, bojąc się, że te pytanie mogło mnie w jakiś sposób zranić.

- Tak.. Ale spaliłem to. Nie mam zamiaru trzymać tych cholernych wiadomości od tego psychopaty. - wysyczałem cicho przez zęby, ściskając dłonie w pięści, pod wpływem złości.

- Louis.. a nie pomyślałeś, żeby zostawić te wiadomości? To są dowody. Policja..

- Żadnej policji! - krzyknąłem, przerywając w ten sposób dziewczynie. - W ostatniej wiadomości on mnie ostrzegł, że jeśli zawiadomie jakąkolwiek policje, Harry'emu stanie się krzywda. A ja na to nie pozwole!

Taylor jedynie cicho westchneła, bawiąc się rękawem od swetra. Spojrzała na mnie, próbując mnie w ten sposób przeprosić. Po chwili miałem wyrzuty sumienia, że podniosłem głos.

- Tay, przepraszam.. Nie chciałem krzyknąć.

- Louis, ja Cię całkowicie rozumiem. - odparła, delikatnie kładąc dłoń na moim ramieniu. - Nie przepraszaj... - posłała mi przyjazny uśmiech. - Tak więc, Louis.. Ja przyjechałam tylko na chwilę, żeby zobaczyć, jak się czujesz. Muszę wracać do Londynu..

- Dobrze, Tay.. rozumiem - odparłem, posyłając dziewczynie szeroki uśmiech. - Dziękuje, że przyjechałaś.

Taylor jedynie przytuliła mnie do siebie i po chwili wyszła z mojego domu, przedczym krzycząc ciche 'trzymaj się'. Już wiedziałem czemu Harry ją uwielbiał. Ta dziewczyna naprawdę była wspaniała w roli przyjaciółki.

***

Siedząc  w kącie, z podkulonymi kolanami opierając o nie podbródek, wpatrywałem się w jeden kąt w tym ciemnym pomieszczeniu. Jestem tu już osiem dni. Pierdolone 192 godziny bezczynnego czekania na .. No właśnie - na co? Z jednej strony chciałem, żeby ktokolwiek mnie "kupił", bo w tedy miałbym większe szanse na ucieczke. Ale z drugiej strony bałem się tego,że trafie do jakiegoś starego rosjanina który będzie mi kazał pieprzyć się za kase, albo bóg wie co jeszcze. Po chwili skierowałem wzrok na osobe siedzącą obok mnie. Zayn leżał płasko na materacu i tak jakby spał. Co chwila otwierał oczy, jakby czegoś się bał. Nie dziwie mu sie. Ja też zasypiałem na góra godzine, bo bałem się,że obudze się w jakimś lesie albo innym gorszym miejscu.

***

- Szefie, ja nie wiem jak to się stało no! Wyszedłem na chwilę, a gdy wróciłem, tego loczkowatego już nie było..

- Zamknij się, Anon! - warknął Niall, uderzając pięścią o ciemny stół. - To twoja wina, że Harry uciekł. Ale mimo, że nam spierdolił, nie zaprzestaniemy wysyłać listów do Tomlinsona.

- No, no.. A co tak szef mówi o tym z takim spokojem? - zauważył Anon, unosząc jedną brew ku górze. - Jeszcze niedawno ten pedał był twoim przyjacielem.

- Przyjacielem? Phi.. - prychnąl blondyn, krzyżując ręce na wysokości klatki piersiowej. - Jakbyś chciał wiedzieć, drogi Anonie.. Ja tylko udawałem 'przyjaciela'.

- No to nieźle szefunio udawał. - stwierdził Anon, klaskając z udawaną radością. - Normalnie szefunia do jakiegoś taniego kryminału dać.

- Zamknij się, zapchlony chuju! Pozwole tobie przypomnieć, że to przez ciebie Styles uciekł. - wrzasnął ponownie Niall, grożąc Anonowi palcem.

- Może i uciekł, ale teraz znajduje się w bardzo ciekawym miejscu. - odpowiedział Anon, a na jego bladej buźce pojawił się fałszywy uśmieszek.

- A ty skąd wiesz, gdzie znajduje się Styles?

- Ma się te kontaktu szefunciu. - odparł mężczyzna. - otóż Styles znajduje się aktualnie w HZL.

- w HZL!? - zdziwił się blondyn. - A co on tam do chuja pana robi?

- Powiedzmy, że czeka na zbawienie.

***

- Zayn?

Na dźwięk swojego imienia mulat automatycznie spojrzał na mnie. - Słucham?

- Czy.. Czy da się stąd wysłać jakieś listy? - zapytałem lekko drżącym głosem.

- Listy powiadasz? - zaciekawił się.- Udawaj ślepego..

- Słucham!?

- Rób co mówię.. zaufaj mi. - oznajmił łagodnym głosem, na co lekko się rozluźniłem i postanowiłem robić to co mi zaproponowa

ł.

Przymknąłem lekko powieki. Poczułem jak szczupłe palce Zayna wplątują sie w moje loki, żeby zasłonić w ten sposób moje oczy. Delikatnie złapał mnie za ramiona, podniósł i trzymając mnie wykonaliśmy kilka kroków.

- Dokąd to? - do moich uszu doszedł donośny, męski głos.

- Kolega musi do toalety. - odpowiedział Zayn.

- A sam nie może? - zauważył mężczyzna

- Jest niewidomy

Wsłuchiwałem się w tę rozmowe, kiedy usłyszałem zgrzyt drzwi, a Zayn kazał mi iść. Szliśmy dość spory kawał drogi. Po jakiejś chwili stanęliśmy, a do moich uszu dobiegły dziwne odgłosy.

- Możesz już otworzyć oczy. - usłyszałem delikatny głos Zayna tuż przy moim uchu. Delikatnie uchyliłem powieki a moim oczom ukazała się mała, drewniana, budka. Przy niej stał już mulat, patrząc na nią jak na jakiś skarb. No, budka była całkiem ładna, nie powiem, że nie. Zayn siegnął dłonią za budkę, po czym wyciągnął ją, a na jego przedramieniu siedziała mała, biała sówka. Przypominała dużą kulkę śnieżna. Jej oczy wyglądały duże diamenty. Dziób miała mały i czarny.

- Harry, poznaj Hedwigę - odparł Zayn, podchodząc do Harry'ego.

- Hedwigę? - powtórzyłem, unosząc jedną brew do góry - Stary, ty chyba za dużo 'Harry'ego Pottera' obejrzałeś.

- Fakt, uwielbiam tę opowieść. - odpowiedział Zayn, szeroko się uśmiechają, i głaszcząc sówkę po czubku jej łebka. - No ale popatrz na nią. Przypomina tę białą sowę. I muszę przyznać, że jest mądra, całkiem jak ta prawdziwa Hedwiga.

Fakt, miał rację. Owa sowa bardzo przypominała tego sławnego ptaka, jakby była klonem. Podszedłem do chłopaka, po czym delikatnie pogłaskałem sowę, na co ona zareagowała cichym piśnięciem radości.

- Widzisz, już Cię lubi. - stwierdził Malik cicho się śmiejąc po czym sięgnął drugą dłonią do tylnej kieszeni. - Trzymaj. Tu masz kartke i ołówek. Napisz co chcesz, a potem przywiążemy kartke do nóżki Hedwigi a ona dostarczy twój list do osoby której chcesz.

- Co? - pisnąłem, unosząc jedną brew do góry. - Ty mówisz serio? A jaką mam pewność, że mój list dotrze do tej osoby?

- Cóż.. mnie jeszcze nigdy nie zawiodła..

- To ty też korzystałes z listów?

- Tak. A jak myślisz skąd znam Hedwigę?

Nic nie odpowiedziałem, tylko wziąłem ołowek i kartkę od Zayna. Usiadłem pod ścianą, po czym zacząłem pisać.

Kochany.. Najdroższy.. Drogi... Jest tyle zwrotów, ale żaden nie opisze jak bardzo ważny dla mnie jesteś.

Louis... Tak bardzo za tobą tęsknie. Siedze w tym dziwnym budynku, i nie było dnia bym o tobie nie myślał. Nie martw się, wszystko ze mną w porządku. Nie jestem tu sam. Poznałem tu jednego chłopaka. Heh, nie, nie musisz być zazdrosny. Zayn jest w 100% hetero. I ma dziewczyne. Ale nawet gdyby był samotnym gejem, nie poleciałbym na niego. Ałć. Właśnie dostałem w głowę od niego. On Cię pozdrawia.

Nie wiem co tu jeszcze napisać.. Tak bardzo chciałbym stąd uciec. Brakuje mi twojej roześmianej twarzy, twojego anielskiego głosu kiedy mi śpiewasz, twojego dotyku, twoich pocałunków.. Wszystkiego.

Jeśli dostaniesz ten list, pozdrów ode mnie Tay, mame, Gem, N.. no i Nialla też możesz.

PS. Przepraszam za ciemne plamy na kartce ale nie umiem powstrzymać łez.

Kocham i Tęsknie,


Harry x


5 komentarzy:

  1. Jaki Hazza ! A napisać że jest w HZL czy jakos tak to juz nie łaska? omg ten to wygląd ma ale za grosz rozumu :D #noH8
    i super pomysł na tą Hedwige i wgl xd ja myślałam że on jest nadal więziony przez Nialla i że blondyn jest jakąś szychą w tym HZL a tu niezły suprajs :D
    naprawdę masz ciekawe pomysły <33 czekam na następny +dziekuję za powiadamianie na tt <3333
    @_Just_Smile_98

    [spam] http://still-remember-me-1d.blogspot.com/
    http://best-holiday-ever-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. jejku, cudny rozdział, naprawdę. jestem tu od niedawna i już kocham to opowiadanie ! bardzo wciągające :))
    z niecierpliwością czekam na następny. x
    życzę weny :)
    pozdrawiam,
    @musicGirl_xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nominacja do Liebster Award.
      pytania i więcej informacji na http://heart-to-measure.blogspot.com/2013/01/liebster-award.html

      całusy xx

      Usuń
  3. Boże jaram się teraz tą Hedwigą i wgl. rozdział fajny.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cuuuuuuuuuuuudowny ! <33
    czekam na następny i zapraszam do mnie, zapraszam do obserwowania ;)
    http://we-can-start-it-all-over-again-larry.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy