Witam Was kochani! Jak widzicie, to jest pierwszy rozdział tego oto opowiadania. Przyznam szczerze, że bardzo łatwo pisało mi się ten rozdział. Napisałam go w 15 minut D: Sama aż się zdziwiłam, że napisałam tak szybko ten rozdział.
Za pewne się mnie spytacie : Skąd pomysł na rozdział. No cóż, od ponad tygodnia chodzę do psychologa. Tak, dobrze przeczytaliście. Do PSYCHOLOGA. Moja ukochana rodzicielka zwariowała, i mnie do niego zapisała. Już od razu myśli, że ćpam, pije, pale, chodzę po burdelach, bo już z nią nie rozmawiam tak jak kiedyś. Ale szczerze powiedziawszy psycholog mi bardzo pomógł, w problemach jakie dotychczas mam. DZIĘKUJĘ PANIE KRZYSIU! No i stąd przyszedł ten pomysł. Psycholog zaczął mi opowiadać swoją historię, własnie taką jaka pojawi się w opowiadaniu. Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu, i będzie komentować. No nie będę przedłużać.. MIŁEGO CZYTANIA!
***
Stał na jakieś łące. Wokół były tylko drzewa, i małe oczko wodne. W oddali zauważył jakąś postać. Harry zaczął podążać ku osobie. Kiedy znajdował się zaledwie metr, postać się odwróciła. Loczek poznał te oczy, ten uśmiech, tą twarz. Wszędzie by go rozpoznał. Podszedł do niego, po czym delikatnie musnął dłonią jego policzek. Nagle zaczął znikać. Harry nie wiedział co się dzieję. Zaczął krzyczeć, błagać żeby został. Ale nic z tego. Louis zniknął.
Harry obudził się z cichym krzykiem. Zaczął rozglądać się wokół, z cichą nadzieją, że może jednak Louis teraz leży obok niego, i spokojnie śpi. Mylił się. Zrezygnowany opadł na łóżko. Łzy zaczęły spływać po jego policzkach. Był bezradny. Tęsknił. Tęsknił za nim. Za jego uśmiechem. Za jego głosem. Za jego obecnością. Ale wiedział, że już nigdy nie usłyszy jego anielskiego głosu. Spierdolił po całości.
Jego rozmyślenia przerwał telefon. Z cichym jękiem niezadowolenia wstał z łóżka i podążył ku szafce, na której leżał telefon. Spojrzał na ekran. Taylor dzwoni.
- Halo ?
- Cześć Harreh, co tam u Ciebie?
Na twarzy Harry'ego od razu pojawił się uśmiech. Dawno nie rozmawiał z Taylor.
- A całkiem w porządku. Wczoraj miałem ostatnie zajęcia na uczelni, więc mam wolne całe 2 tygodnie!
- To wspaniale! Wiesz, aktualnie jestem teraz w pracy. Może wpadniesz?
- Dobrze, wpadnę. Będę za jakąś godzinkę. Do zobaczenia, Tay.
- Do zobaczenia, Hazz!
Po zakończonej rozmowie, Harry skierował się na dół, do kuchni, w celu zrobienia sobie śniadania. Kiedy wszedł już do pomieszczenia, przed oczami pojawiło mu się wspomnienie.
~*~
- Hazz! Chodź, zrobimy naleśniki! - zwołał radośnie Louisa, ciągnąć Harry'ego za rękę, w stronę kuchni.
- Naleśniki? Z tobą? Mam nadzieję, że żadna część mojego ciała na tym nie ucierpi.
Tomlinson cicho się zaśmiał pod nosem, po czym zaczął przygotowywać składniki do robienia naleśników.
Harry dokładnie się przyglądał ruchom Louisa. Nagle przyszła mu pewna myśl. Wziął garść mąki, po czym wysypał ją na włosy Tomlinsona.
- Harry!
Loczek głośno się zaśmiał, i zaczął uciekać. Ganiali się po całym domu, rzucając się mąką. Nagle Harry się potknął, i upadł, tłucząc przy ty wazon swojej mamy i kalecząc sobie nadgarstek. Louis w mgnieniu oka znalazł sie przy Harrym z apteczką.
- No i patrz coś zrobił, Loczkowato niezdaro!
- Oj tam Oj tam.. Małe skaleczenie, Lou..
- Małe? Ty to nazywasz małym skaleczeniem? 2-3 centymetry głębiej, a pewnie teraz byś siedział na pogotowiu!
Louis opatrzył skaleczenie Harry'ego, po czym niespodziewanie złożył delikatny pocałunek w miejscu skaleczenia.
- Louis?
- Słucham?
- Dziękuję.
~*~
Harry przejechał delikatnie opuszkami palców po bliźnie, która mu została po tamtym wydarzeniu. W jakiegoś dziwnego przypadku blizna była w kształcie litery L. Harry postanowił zrezygnować ze śniadania, i zaczął się ubierać.
Po godzinie stał już przed wejściem do kawiarni " Coffe Paradise ", w której pracowała Taylor.
Taylor była najlepszą przyjaciółką Harry'ego. Poznał ją na studiach. Chodzili na te same wykłady, lecz dziewczyna postanowiła rzucić studia prawne, żeby zacząć pracę w kawiarni swojego ojczyma.
Kiedy Loczek przekroczył próg kawiarni, od razu poczuł jak blondynka rzuca się na jego szyję, i przytula z całych sił.
- Harry! Jak ja dawno Cię nie widziałam! Stęskniłam się! Jak tam u Ciebie? Znalazłeś już sobie jakiegoś wybranka?
Tak. Taylor wiedziała że Harry jest gejem. I jako jedyna z całej uczelni o tym wiedziała. Harry jedynie pokręcił przecząco głową.
- Hej, Harry co jest? Chodzi o niego?
Po policzku Harry'ego spłynęła pojedyncza łza, ale szybko ja starł. Taylor pociągnęła Harry'ego w głąb kawiarni na zaplecze, żeby z nim porozmawiać.
- Harry, co się dzieje?
- Nic - oparł cicho, spuszczając głowę w dół tak, żeby Tay nie zauważyła łez, zbierających sie w jego oczach.
- Harry, przecież widzę.. Powiedz, co się dzieje, proszę..
Harry westchnął, cicho szlochając. Taylor nic nie mówiłam tylko przytuliła swojego przyjaciela, jeżdżąc dłonią po jego plecach, dodając w ten sposób mu otuchy.
- Tay.. Ja nie mogę tak dalej.. Tęsknie z Nim, cholernie.
- To pojedź do Holmes Chapel.
- Nie! Nie mogę, nie chcę.. Ale nawet gdybym chciał, to na pewno nie mam żadnych szans nawet na rozmowę z nim. On na pewno mnie nienawidzi.
- A skąd o tym wiesz? A może on też zdycha z tęsknoty na tobą? Może on też chcę z tobą porozmawiać, ale boi się, że go odrzucisz?
- Ja odrzucić go? Nigdy..
- No właśnie. Harry, ja nie mogę patrzeć, jak się męczysz. Pojedź tam. Albo sama Cie tam zaciągnę - dziewczyna cicho się zaśmiała, wycierając policzki przyjaciela z łez.
- Pojadę tam, ale nie teraz. Może po nowym roku.
- Ech, no dobrze. Ale proszę Cię, nie bądź już smutny, błagam. - Tay spojrzała na zegar, po czym cicho odparła - Hazz, ja muszę wracać do pracy, miałam teraz kilku minutową przerwę. Teraz idź do domu, i przemyśl to wszystko. Wpadnę do Ciebie, po pracy, dobrze?
Loczek pokiwał twierdząco głową, po czym wyszedł z kawiarni, żegnając się na kilka godzin z przyjaciółką.
Kiedy Harry przekroczył próg domu, jego telefon zaczął dzwonić. Wyjął go z tylnej kieszeni spodni, i nacisnął zieloną słuchawkę.
- Halo ?
- Cześć Harry, tu Mama.
- Oh.. Cześć Mamo. Co tam u Was?
- W porządku. Jutro święta. Harry.. przyjedziesz do Holmes?
Harry wstrzymał tymczasowo oddech, a w jego oczach pojawiły się automatycznie łzy. Nie chciał tam przyjeżdżać. Nie teraz.
- Mamo.. Ja.. ja nie wiem..
- Harry, rozumiem że to dla Ciebie trudne, ale.. A co ja będę mówiła. Jest tu ktoś kto chce z tobą rozmawiać.
Harry nie rozumiał o co chodzi. Myślał, że to Gemma chce z nim rozmawiać, ale mylił się. W słuchawce usłyszał ten głos. Głos Louisa.
- Harreh...
Noooo...zakończyć w takim momencie.Jak możesz?Dawaj następny!!
OdpowiedzUsuńSuper :-)
OdpowiedzUsuńJak mozesz konczyc w takim momencie...ah no nic, czekam na kolejny.
Mozesz informowac na tt?
@keepcalm165916
NO WIESZ !!:( pisz to xD
OdpowiedzUsuńZawsze kochałam to co piszesz, ale to jest takie ficuwsandvbdkvwESIF *___________* Takie, że od razu chce wiedzieć wiecej. Zabije cie jesli tego nie napiszesz dalej. Słyszysz?
OdpowiedzUsuńNo w tamkim momencie? Udusze Cię xoxo świetny rozdział z niecierpliwościa czekam na nastepny :D
OdpowiedzUsuńHej, chciałam tylko poinformować, że zostałaś przeze mnie nominowana do Liebster Awards. Szczegóły tu -> http://letmebeyourkryptonite.blogspot.nl/2012/11/liebster-awards.html
OdpowiedzUsuńDostałaś nominację do Liebster Awards od
OdpowiedzUsuńwww.findyourdreamssweetheart.blogspot.com
Pozdrawiam xx
Pytania znajdziesz na blogu.